Mija tydzień od ostatniego wyjazdu rowerowego z Krakowa do Wisły. Pomysłem na taką trasę był Bieg po Nowe Życie odbywający się w Wiśle tego dnia. A dla mnie to możliwość spotkania się ze znajomymi po przeszczepie. Ideą tego wydarzenia jest promocja i edukacja w zakresie transplantacji narządów. Chociaż sam jestem po przeszczepie płuc to jeszcze nie uczestniczyłem w tym wydarzeniu, ale może w przyszłości, kto wie?
Przygotowując się do wyjazdu kilka dni wcześniej trasę rozplanowałem w Koomot. Dobre narzędzie, choć czasem potrafi płatać figle z wyznaczaniem dróg i poprowadzi przez zarośnięte bezdroża. Tym razem udało się bez przeszkód. Z domu wyruszyłem po godzinie 5 rano, aby przemierzyć część trasy zanim na drogi wyjadą samochody, a zarazem mieć czas i dojechać przed godziną 15 do celu. Niespodziewanie, tuż po godzinie 12 dotarłem do Wisły. Trasa bardzo przyjemna i widokowa choć nieco męcząca przez wzniesienia.
Na miejscu była chwila na odpoczynek i czas na obiad. Jeszcze tego dnia przemierzyłem drogę do Czechowice-Dziedzice, skąd do samego Krakowa już dojechałem pociągiem. Łącznie na rowerze przemierzyłem 172 km z tysiącem przewyższenia.
Cukrzyca a rower
Z cukrzycą na rowerze coraz lepiej się dogaduję. Na cały dzień jazdy zatrzymuję pompę insulinową. Już wiem, że co ok. 20 km muszę spożyć 20-30 gram węglowodanów, aby nie wpadać w niepotrzebnie osłabiającą hipoglikemię.
Za to kolejny trudny problem, który się pojawia, to mocno rosnące cukry po zakończeniu wyjazdu. Tak jakby spożyte węglowodany przez cały dzień się kumulowały i z impetem wyrzucało cukry do wartości 350 i więcej…
To był naprawdę udany dzień.
Bieg po Nowe Życie napisał o mnie: Po przeszczepie płuc przemierza Polskę na rowerze
Dodaj komentarz