Guzki na płucach

Mężczyzna spaceruje po szpitalnym korytarzu z widocznymi drzwiami i tabliczkami informacyjnymi.

Podczas styczniowej kontroli okazało się, że na płucach – w badaniu tomografem – pojawiło się kilka nowych guzków na płucach o niejednoznacznej strukturze. Jeden z nich był na tyle duży, że nie można było go zignorować. W leczeniu po przeszczepie, gdzie stosuje się immunosupresję (czyli obniżenie odporności, aby organizm nie odrzucił przeszczepionego narządu), ryzyko wystąpienia nowotworów jest znacznie większe. Niestety, z braku możliwości nieinwazyjnego pobrania materiału do badań, jedyną opcją pozostawało chirurgiczne wycięcie zmiany. Tak w skrócie wyglądała moja sytuacja.

Podczas kolejnych rozmów z lekarzem okazało się, że wycinany fragment może okazać się całym płatem płuca. Wszystko przez te małe, ale niepokojące guzki. 

Myśl o tak poważnej operacji była przytłaczająca. Miesiąc po kontroli, spakowany i gotowy na zabieg wycięcia guzków, pojechałem do szpitala. W głowie miałem tysiące myśli: strach przed operacją, niepewność co do diagnozy, a także obawy o to, jak to wpłynie na moje dalsze życie. Jednak kiedy dotarłem na miejsce, podczas kontroli przed zabiegiem okazało się, że guzek zmniejszył się na tyle, że operację odroczono do czerwca. Z jednej strony ulga, z drugiej – ciągła niepewność. Czy to dobrze, czy źle? Nie ma chyba nic gorszego niż życie w zawieszeniu, bez jasnej odpowiedzi na pytanie, co dalej.

Guzki po COVID-19?

Zastanawiam się, czy te guzki nie mogły być pozostałością po COVID-19, który przechodziłem rok temu. Przecież wiadomo, że infekcja koronawirusem (SARS-CoV-2) może pozostawiać różne zmiany w płucach, w tym guzki czy zwłóknienia. Może to właśnie one pojawiły się w wyniku przebytej infekcji i wcale nie są czymś groźniejszym? Z drugiej strony, w mojej sytuacji, przy immunosupresji, ryzyko nowotworu jest niestety realne. To pytanie ciągle krąży mi po głowie, ale bez badań histopatologicznych trudno będzie je rozstrzygnąć.

Jakby nie wystarczyła mi sama mukowiscydoza, cukrzyca czy niewydolność nerek, to teraz jeszcze to… Ale nie można się poddawać.

Po krótkim oddechu, wracam do codzienności i dalszej pracy nad formą. W tygodniu czekają mnie kolejne treningi i małymi krokami buduję formę na wiosnę. Już nie mogę się doczekać, kiedy znów wsiądę na rower. To właśnie te małe rzeczy dają mi siłę, by iść dalej.

|

r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *