Początek lipca (03.07.2000 r.) z małych oszczędności kupuje co co będzie moje oczka cieszylo przez dłuższy czas. (za porady dzieki dla grupy 'pl.rec.rowery’) Nowy rowerek jakie piekne cudko, Author Classic ’28 to tez jest Cross, ale tym razem nie firma.
I na tym zakupie psuje sie pogoda. Czyzby mialo byc koniec pysznych wypraw. Nie daje mi to spokoju, w przerwach miedzy mokrymi dniami wykrecam mniejsze kilometry robiac w ciagu calego miesiaca 1000 km. Jest juz znacznie lepiej z moja kondycja, chce sie jezdzic, poczulem jakby smak tej przyjemnosci, podrozy, obcowania z przyroda i dwoma kolkami zza kierownicy. Na sierpien planuje pierwsza mniejsza wyprawke lecz z podrecznym bagazem. Sakwy zapakowane, spiwor tez… pierwsze kilogramy na rowerku, ale to tylko 10 kg.
I w droge…
Dzien pierwszy: Podroz rozpoczalem w srode rankiem ok. 6.00 w droge do Nowej Soli, gdzie odwiedzam znajomych Michala i Przemka. Tutaj pierwszy nocleg, i czas na odpoczynek polaczony ze zwiedzaniem okolicy. Wlasciwie to zaliczylem niezly kawalek drogi jak na pierwszy dzien. Czuje sie swietnie i chce wiecej.
Trzcianka, Czarnkow, Lubasz, Obrzycko, Szamotuły, Pniewy, Lwówek, Nowy Tomyśl, Wolsztyn, Konotop, Nowa Sól
Stat:
[DIST]=197.92 km
[CZAS]=09:06:35
[DATA]=23.08.2000
[MAXV]=39.10
[AVGV]=21.73
Jeden dzien postanowilem zostac aby odpoczac, ale nie moglem przeciez tak bezczynnie siedziec w domu, udalo sie chlopakow wyciagnac na rowery, do tego jestem zdolny. I wybralismy sie na mala przejazdzke. Okolice sa swietne na jazde, wiekszosc drogi pokonujemy szosa, od czasu do czasu robiac male przystanki. Na dluzej zatrzymujemy sie nad jeziorkiem Sławskie. Pierwszy posilek; kanapki sa pyszne jak to na powietrzu z jedzonkiem, a i spragnieni gasimy pragnienie innymi plynami. Jest naprawde swietny dzien na taki wypad, sloneczko prazy ze az milo, po drodze przejezdzamy mijajac wielu bikerow. Przejechane 74 km! (to mial byc odpoczynek). Z czego ostatnie 10 km jechalem juz tylko sam bo moje towarzystwo z wyprawy sie lekko zmeczylo i wykonalo telefonik po rodzicow, ktorzy przybyli samochodem i zabrali sportowcow wraz z ich sprzetem. Reszta dnia uplynela spokojnie… Odpoczywam na lawce w ogrodku i niecierpliwie nasluchuje wiadomosci z informacja o pogodzie na nastepny dzien. Wielkie dzieki za goscine. Pozdrowienia.
Nowa Sól, Sława, Nowa Sól
Stat:
[DIST]=74.72 km
[CZAS]=03:32:38
[DATA]=24.08.2000
[MAXV]=45.20
[AVGV]=21.08
Dzien trzeci: Planuje wyjazd w kierunku Szklarskiej Poreby, nie wierzac w swoje sily na pokonanie gorek, mysle aby tylko dojechac do Boleslawca i tu chce szukac noclegu.
Jednak to przyszlo zbyt latwo. Chwile po poludniu mam połowe drogi za sobą i docieram na miejsce, gdzie spedzam troche czasu zwiedzając miasto. Zachwycony zabudową i ryneczkiem robie pamiątkowe zdjęcia.
Majac wiele wolnego czasu i jeszcze wieksze checi na jazde wyruszylem dalej.
A to już droga w kierunku Jeleniej Góry, zostało jeszcze troche do przejechania..
Ta pozornie wygladajaca droga na latwą do przejechania mnie już wykańcza… ?? Może tylko dlatego, że mam za soba w tym dniu już jakies 140 km lekko górzystego terenu.
Chwilowo mialem dosyc i juz myslalem, aby reszte drogi przejsc pieszo, nic z tego, przejechalem wszystko… Ok. godz. 19.30 z wielkim usmiechem na twarzy witam Szklarska Porebe. Na miejsce w samej Szklarskiej załatwiłem zakwaterowanie oraz mozliwosc bezpiecznego pozostawienia roweru. Wieczor uplywa w milej atmosferze przy piffku itp…
Nowa Sól, Kożuchów, Szprotawa, Bolesławiec, Lwówek Śląski, Wleń, Jelebia Góra, Szklarska Poręba
Stat:
[DIST]=154.19 km
[CZAS]=07:52:21
[DATA]=25.08.2000
[MAXV]=61.70
[AVGV]=19.59
Dzien czwarty: wlasciwie mam caly dzien na leniuchowanie, wstaje spokojnie po godz. 10 robie male zakupy, wcinam sniadanko i zwiedzam miasteczko. Kiedy zrobilo sie cieplej i sloneczko przygrzalo rozpakowalem rower z sakw i pojechalem zwiedzac szlaki rowerowe. Tak na krotko… Mam w planie droge powrotną więc się oszczędzam.
Dzien piaty: znow wczesne wstawanie, i szybka jazda w dol, tylko przez kilka km, reszta jest juz znacznie trudniejsza. Zmeczenie przychodzi coraz wieksze i jazda zaczyna byc meczaca. Tyle dni pod rzad czuje sie w nogach, ktore po trochu odmawiaja checi wspolpracy.
Przychodzą mi do głowy różne myśli czy aby nie wracac juz do domu pociagiem. Jade juz troche na sile. Po dluzszej spokojnej (bardzo wolnej) jezdzie zaczynam odczuwac bol w nodze, wlasciwie to juz jest chyba przeciazone sciegno, pozniej jest nawet gorzej. Ale jestem uparty i wciaz jade. Pomaga troche obniżenie wysokości siodełka. Na wieczor ok 20.30 dojezdzam do Glogowa odwiedzam kolege Mariusza… Tutaj nocleg i czas na odswiezenie znajomosci.
Szklarska Poręba, Jelenia Góra, Świerzawa, Złotoryja, Chojnów, Lubin, Polkowice, Głogów
Stat:
[DIST]=150.00 km
[CZAS]=07:46:31
[DATA]=27.08.2000
[MAXV]=51.20
[AVGV]=19.29
Dzien szosty: Juz chce do domu. Nie mam kogo po drodze odwiedzic, wiec tylko jade i zwiedzam okoliczne wioski przejazdem. Jestem juz troche zmeczony, a wlasciwie to najbardziej zmęczone są nogi. Chcac ominac glowne drogi i sciganie sie z TIRami wybieram na trasie Nowy Tomysl – Pniewy drogi podrzedne. Pozniej dochodze do wniosku ze nie zawsze ten sposob jest lepszy. Choc na drodze spotykam bardzo malo autek i okolice sa bardzo sprzyjajace wyprawom rowerowym to i tak juz wole krotsza droge i bardziej zatloczona. Caly ten odcinek jest oznaczony szlakiem dla rowerow. Drogi sa asfaltowe z super dziurami a czesciowo to zwykly bruk, wiec zaczynam pokonywac te droge slalomem. Ostatnia godzine jade do domku calkowicie o ciemku, majac tylko oswietlenie z tylu (3 diodowa lampka CATEYE). Taki batman na drodze. Godzina 22.00 witam domownikow i juz koniec jazdy.
Głogów, Sława, Wolsztyn, Nowy Tomyśl, Wąsowo, Brody, Pniewy, Wronki, Piotrowo, Lubasz, Czarnków, Trzcianka
Stat:
[DIST]=213.00 km
[CZAS]=10:40:00
[DATA]=28.08.2000
[MAXV]=41.90
[AVGV]=19.97
Wszystkie dane spisane z licznika SIGMA BC 800
W ciągu 6 dni przekręciłem 804 km ze srednią prędkością ok. 20 km/h
Przez te kilka dni kiedy przesuwałem się z miejsca na miejsce głównym wyżywienie był suchy prowiant; pszenne pieczywo, serki topione, jogurciki, w między czasie jakies Snickersy itp. Przynajmniej kilka literkow wody mineralnej NIEgazowanej na dzien. W czasie całej podróży zrzuciłem 5 kg i jestem jakby troche szczuplejszy 🙂 Zapomniałem o chorobie, żadnych inhalacji, jedynie co wcinałem to witaminki i Kreon. Teraz przyjdzie mi czas na kontrole diagnostyczna swojego organizmu.
Dodaj komentarz