Po czterech miesiącach regularnych ćwiczeń na siłowni nadszedł moment, na który czekałem z mieszanką ekscytacji i niepokoju – czas na ławeczkę i wyciskanie sztangi. Dla wielu osób to standardowy element treningu, ale w moim przypadku wiązał się z dodatkowymi obawami. Przeszczep płuc i przecięty mostek to nie są rzeczy, które można zignorować, zwłaszcza gdy planuje się ćwiczenia z obciążeniem. Choć w głowie pojawiały się wątpliwości, postanowiłem podejść do tego z rozwagą i odpowiedzialnością.
Przed przystąpieniem do ćwiczeń skonsultowałem się z lekarzami. Nie ma jednego, jasnego stanowiska w takich przypadkach – jedni zalecają ostrożność, inni zachęcają do aktywności, ale z umiarem. Ostatecznie wybrałem to, co wydawało mi się najlepsze dla mojego zdrowia i samopoczucia. Jeśli ćwiczenia mają mi dać radość, siłę i poczucie spełnienia, to dlaczego miałbym z nich rezygnować? Postanowiłem, że będę ćwiczył, ale z głową i rozwagą.
Osteoporoza, a ćwiczenia
Dodatkowym wyzwaniem jest fakt, że przyjmuję przewlekle sterydy, co zwiększa ryzyko osteoporozy, a w moim przypadku na razie zdiagnozowano osteopenię. To oznacza, że moje kości są bardziej podatne na urazy, a każde ćwiczenie z obciążeniem wymaga szczególnej ostrożności. Nie chcę jednak, by te ograniczenia mnie powstrzymywały. Dlatego pod okiem mojego trenera, Bartłomieja Bogdewicz – Trenera Personalnego, uczę się, jak prawidłowo wykonywać ćwiczenia, aby minimalizować ryzyko i czerpać z treningu jak najwięcej korzyści.
Wyciskanie sztangi
Dzisiaj po raz pierwszy spróbowałem wyciskania sztangi z obciążeniem 55 kg. To delikatny start, ale dla mnie to ogromny krok naprzód. Każdy ruch wykonuję z pełną koncentracją. To nie tylko trening ciała, ale też nauka cierpliwości i pokory. Wiem, że droga do pełni sił będzie długa, ale każde kolejne ćwiczenie to małe zwycięstwo. I właśnie te małe sukcesy dają mi siłę, by iść dalej.
Dodaj komentarz