Słoneczne, niedzielne południe. Spakowany mały plecak, ręcznik kąpielowy, plażowe butki i coś kalorycznego do jedzenia. Wybrałem się na spacer, niespełna kilometr do przejścia. Częściowo droga do pokonania w pół metrowych zaspach snieżnych. Nic w tym dziwnego, w końcu wybieram się nad jeziorko zimową porą. Jak na tegoroczny styczeń, jest cieplutko, -6 stopni w powietrzu. To tylko wstęp do Morsowania, mała rozgrzewka…
Co daje morsowanie?
Korzyści z zimowych kąpieli jest wiele: zahartowanie ciała, zwiększenie odporności organizmu na choroby, poprawa wydolności układu sercowo-naczyniowego, lepsze ukrwienie skóry.
Morsowanie jest wspaniałą terapią na depresje oraz problemy emocjonalne. Ponoć przedłuża także życie oraz uwaga dziewczyny, spalanie kalorii nie potrzebnych – pustych kalorii. Kąpiel w lodowatej wodzie daje porządny zastrzyk energii, który wystarcza na cały tydzień. No zobacze…
Jak wygląda przygotowanie do kąpieli chorego z Mukowiscydozą?
Pierwsze co przychodzi na myśl, że to niebezpieczne, groźne dla życia, bo mogę się przeziębic, bo zapalenie płuc… itd… Zawsze przed dokonaniem czegoś abstrakcyjnego, konsultuje telefonicznie swoje pomysły z dr Andrzejem Pogorzelskim, tu dziękuję za wyrozumiałość… Jeśli jest mniej przeciwskazań, wtedy już tylko kwestia przełamania własnej psychiki.
I w końcu przychodzi ta chwila, krótka rozgrzewka, naprawdę krótka i indywidualna, bo z resztą Morsów nie jestem już w stanie przebiec. Przed wyjściem z domu łyknąłem kolejne 4 tabletki cyklonaminy, to ze względu na utrzymujące się krwioplucia, nie pozwalają na większy wysiłek. Dodatkowo zimowa pora nie sprzyja, przewlekła saturacja SPO2 < 80… to też zadyszka była by murowana, a ja się mam kąpać, a nie wypaść z gry…
Kilka sekund i wejście do przerębla, woda zimna, ale nie tak strasznie jak to wygląda, później chwila na złapanie oddechu, bo chłód spowodował skurcz i dostałem duszności… a dalej to już można się zanurzyć w pełni i cieszyć kąpielą…
Napisano w Głosie Wielkopolskim: Został morsem z mukowiscydozą